Kilka tygodni temu miałem okazję przyjrzeć się z bliska i przetestować w terenie sprzęt, który jest dla mnie jedyną sensowną koncepcją roweru enduro. Paradoksalnie nie jest on zrobiony z super high-tech włókna węglowego, nie jest on też najlżejszy na rynku, nie ma też modnych, organicznych kształtów, nawet nie jest malowany w kolory składowe CMYK. Właściwie to jest trochę szpetny. Jednak mimo wszystko jest to dla mnie najlepszy rower na świecie. Dlaczego? Ponieważ w przeciwieństwie do wszystkich innych, został zaprojektowany po to aby na nim jeździć, a nie serwisować.
Na południu Francji, 45 minut jazdy od Lyonu, na obrzeżach małego miasteczka Pellusin stoi dom z garażem. W żaden sposób nie przykuwa uwagi, od innych domów odróżnia się jedynie tabliczką 20x10cm z logiem Effigear. I to właśnie w garażu tego domu na przedmieściach powstało rozwiązanie, które może zrewolucjonizować kolarstwo górskie. Podchodząc do niego czuło się wibracje mocy, która musiała emanować z garażu Jobsów, gdy Steve i Woźniak składali pierwsze Macintosh’e.
Po chwili przywitał nas David, czyli jeden z założycieli firmy. Bez zbędnych ceregieli przeszliśmy od razu do konkretów, czyli do zwiedzania garażu, w którym powstają najlepsze rowery na świecie.
W warsztacie
Zanim mogliśmy ruszyć w teren, David musiał poskładać jeden z rowerów który mieliśmy testować, więc mieliśmy akurat chwilę czasu, aby na spokojnie porozmawiać o filozofii firmy, rozwiązaniach projektowych oraz o wszystkich tych częściach, które leżały posegregowane na półkach regałów. Najbardziej oczywiście interesował nas tzw. gearbox, czyli zintegrowana w ramie skrzynia biegów, która stanowi serce rowerów Cavalerie.1
To właśnie ten element, jest tym co wyróżnia rowery Cavalerie. Jakie są jego zalety względem klasycznego napędu? Zupełna niewrażliwość napędu na warunki atmosferyczne, brak wystających elementów do urwania, ogromna niezawodność i trwałość, optymalny rozkład masy – masa przeniesiona z kół na okolice suportu, rewelacyjna precyzja i szybkość zmian biegów, wysoka efektywność. Dodatkowo gearbox, pozwala zaprojektowanie zawieszenia w bardziej optymalny sposób oraz zastosowanie paska zębatego zamiast łańcucha, co jeszcze bardziej upraszcza napęd, zwiększając jego bezobsługowość i absolutnie wyciszając.
Oczywiście sama idea skrzyni biegów w rowerze nie jest nowa. Jednak dopiero Effigear zdołało przedstawić produkt kompletny. Wcześniejsze gearboxy miały dwie duże wady – po pierwsze były bardzo ciężkie, po drugie ich sprawność była gorsza od klasycznego napędu. Effigear udało się rozwiązać obie bolączki gearboxów. Zarówno pod względem sprawności jak i masy ich konstrukcja nie odbiega od klasycznych napędów.
David wielokrotnie powtarzał podczas naszej rozmowy, że dla nich najważniejsza jest prostota. Prostota wykonania, działania, obsługi i serwisu. Według niego, każdy może rozwiązać prosty problem w skomplikowany sposób. Prawdziwym wyzwaniem jest jednak rozwiązanie prostych problemów w prosty sposób.
Widząc jak prosta i skuteczna jest konstrukcja Effigear, jestem przekonany, że im się to udało. W całym mechanizmie nie ma ani jednej zbędnej części, każdy może go rozłożyć i złożyć samemu za pomocą zwykłego multitoola z imbusami. Robi to ogromne wrażenie, szczególnie jak ktoś widział jak skomplikowany jest Rohloff Speedhub, który przez długie lata był uznawany za najlepszą przekładnię w rowerowym biznesie.
Po rozmowie w garażu, przyszedł w końcu moment na wypróbowanie rowerów. Nas oczywiście interesował Anakin, czyli najnowszy wypust Cavalerie dedykowany do Enduro. My akurat jeździliśmy na prototypach, ponieważ wersje produkcyjne akurat nie dotarły z Toulouse. Model do Enduro w przeciwieństwie do rowerów FR i DH, nie jest produkowany w garażu w Pellusin, tylko w fabryce kultowego Sunn. Główna różnica pomiędzy prototypem a wersją produkcyjną, to 1 kg różnicy w masie, lekko zmieniona progresja zawieszenia oraz kilka innych szczegółów, nie mających bezpośredniego wpływu na jazdę.
Oba testowane przez nas egzemplarze były wyposażone w obrotową manetkę – która przez Efigear uważana jest za najbardziej odpowiednią. Jednak do wyboru są jeszcze obrotowa sekwencyjna, sekwencyjna cynglowa, a już niedługo, za pomocą specjalnego adaptera, będzie można używać standardowych, cynglowych, manetek SRAM!
W terenie
Szybko ustawiliśmy rowery pod siebie i ruszyliśmy na okoliczne ścieżki. Już pierwsze metry spowodowały permanentny opad szczeny, a z każdym kolejnym metrem było tylko lepiej.
Zmiana biegów jest niesamowicie szybka i precyzyjna. Właściwie to można użyć słowa „natychmiastowa”. Nawet głupio porównywać klasyczny napęd. Gearbox potrafi zmienić wszystkie swoje 9 przełożeń, w ułamek czasu jaki jest potrzebny do zmiany jednego biegu w najlepszych klasycznych napędach.
Jeśli zmieniamy biegi z lżejszego na cięższy, to zmiana może odbywać się nawet pod pełnym obciążeniem. Zawsze jest to tak samo natychmiastowe, precyzyjne i BEZGŁOŚNE. Jeśli można bezproblemowo zmieniać biegi w trakcie wheeli i nie wybija to z rytmu to znaczy, że jest naprawdę dobrze!
Natomiast przy zmianie z cięższego biegu na lżejszy, zmiana nadal jest tak samo natychmiastowa, precyzyjna i bezgłośna, ale wymagane jest zmniejszenie nacisku na pedały na ułamek sekundy.
It’s not a bug, it’s a feature! Przyznam się, że zjawisko to uważałem, za wadę gearboxów. Jednak David wyjaśnił nam, że jest to jak najbardziej celowe rozwiązanie! Mieli już nawet opracowany mechanizm, który nie wymagał odpuszczenia nacisku na pedały przy redukcji biegów. Okazało się jednak, że można było przelecieć przez kierownicę, gdy podczas sprintu pod górę nagle zredukowało się o kilka biegów! W klasycznym napędzie zmiana biegów jest płynna i trwa baaaardzo długo. Zmieniając bieg na kasecie z „czwórki” na „jedynkę”, nawet jednym ruchem manetki, to w czasie zmiany jedziemy po kolei po wszystkich biegach jakie są pośrodku. Gearbox działa zero-jedynkowo. Czyli jakby redukował biegi pod pełnym obciążeniem, efekt byłby podobny do tego jakby nam nagle podczas ostrego sprintu zerwał się łańcuch. Konieczność odpuszczenia nacisku na pedały podczas redukcji biegów, pozwala uniknąć tych nieprzyjemnych konsekwencji.
Jednak, żeby było jasne, nie trzeba przestawać pedałować, czy zupełnie odpuszczać naciskania na pedały. Po prostu nacisk musi być mały. Wcale nie jest to tak irytujące jakby się mogło wydawać. Po pierwsze wystarczy zmniejszyć nacisk na pedały, na 0,01 s, a może nawet mniej. Po drugie w przypadku Effigear możliwa jest preselekcja biegu. Czyli jeśli mocno ciśniemy, możemy bez problemu manetką zredukować bieg na lżejszy. Jednak ten bieg zmieni się dopiero w momencie gdy na setną sekundy odpuścimy nacisk na korby. Aby łatwiej było zrozumieć podam dwa przykłady jak można to wykorzystać:
Przykład nr 1. Jadę na stojąco, mocno cisnę na ciężkim biegu. Ustawiam sobie manetką lżejszy bieg, jednak dalej jadę na stojąco na ciężkim biegu. Dopiero w momencie gdy siadam na siodło zmienia się bieg na lżejszy. W takim wypadku nie jest potrzebne specjalnie odpuszczanie nacisku na pedały. Sam fakt siadania na siodło jest wystarczający.
To naprawdę rewelacyjne rozwiązanie, które nawet ułatwia podjazdy po technicznych sekcjach. Ponieważ do dużego progu mogę jechać na ciężkim biegu, a jak tylko na niego wjadę mam już bieg zredukowany – bez konieczności obsługi manetki w najbardziej wymagającym momencie najeżdżania na próg. Bajka!
Przykład nr 2. Mocno dokręcam przed zakrętem, w trakcie dokręcania zmieniam na manetce bieg na lżejszy, dalej dokręcając na ciężkim biegu. W trakcie zakrętu, w gearboxie bieg się redukuje i już czeka aż na wyjściu z zakrętu będę go potrzebował. Wzzziiuuuuummmmm… ;) Różnica w szybkości wejścia i wyjścia z zakrętu, w porównaniu do klasycznego napędu jest ogromna! Oczywiście na plus dla gearboxa.
Jednak oczywiście rewelacyjna zmiana biegów, to tylko jedna z wielu zalet Effigear. Druga, dla mnie jeszcze ważniejsza to absolutna cisza. Dzięki użyciu paska zębatego zamiast łańcucha, braku napinaczy i innych zbędnych bajerów, rower jest praktycznie bezgłośny w terenie. Nawet sprzęgło piasty nie terkocze, ponieważ… go nie ma. Zostało przeniesione do gearboxa, gdzie w kąpieli olejowej jest bezgłośne. Jest to coś niesamowitego, w końcu nic nie irytuje, nie przeszkadza w złapaniu flow… A może nawet umożliwia osiągnięcie czegoś więcej niż flow, to jest nirwana. Rower jest transparentny, jest tylko rider, prędkość i przyroda.
Osoby, które jeździły na ostrym kole, wiedzą o czym mówię. Różnica polega na tym, że tutaj mówimy o pełnoprawnym rowerze do enduro.
Kolejną rzeczą, która absolutnie powala, to tylne zawieszenie. Niby klasyczny jednozawias. Jednak użycie gearboxa, pozwoliło umiejscowić główny punkt obrotu jednocześnie „wysoko” oraz „na osi napędu”. W ten sposób mamy rewelacyjnie czułe zawieszenie, zupełnie niezależne od napędu. Jestem przyzwyczajony do najlepszych zawieszeń na rynku, również z amortyzatorami BOS na pokładzie. Cavalerie zostawia wszystko na czym kiedykolwiek jeździłem daleko w tyle.
Zastosowanie gearboxa i takiego właśnie zawieszenia, umożliwiło zrobienie ultra krótkiego wahacza oraz super niski suport. Anakin na kołach 27,5 potrafi wprawić w zakłopotanie nawet super niskie i krótkie 26”. Chyba nie muszę dodawać, jak fajnie się przez to jeździ?
Oczywiście to dopiero początek listy zalet Effigear, jest tego dużo więcej: idealny rozkład masy roweru, bardzo lekkie tylne koło (brak kasety i sprzęgła), ogromny prześwit, niezawodność i bezobsługowość.
A co z wadami? Jedną jest jak na razie cena, ok. 16 500 zł kosztuje zestaw rama, napęd, korby, manetka, zębatki, pasek zębaty, tylny amortyzator BOS Kirk, tylna piasta, stery. Oczywiście sumując koszt zwykłej ramy, klasycznego napędu i reszty komponentów, cena wyjdzie tak naprawdę podobna. Co nie zmienia faktu, że upgrade do gearboxa wymaga jednorazowo dużego nakładu finansowego.
Drugą wadą, jest jak na razie wygląd całego roweru. Naprawdę trudno go uznać za porywający. Jednak to może się niebawem zmienić, ponieważ Sunn zaprezentował ostatnio karbonową zjazdówkę z gearboxem Effigear, która wygląda naprawdę szałowo.
Dla kogo gearbox?
Czy warto płacić tyle pieniędzy za rower z gearboxem? Bezwzględnie warto! Warto dla samej frajdy z jazdy i poczucia, jeszcze większego kontaktu z przyrodą.
Nie można też zapominać o tym, że Effigear jest po prostu dużo bardziej niezawodny od klasycznego rozwiązania z przerzutkami. Po prostu nie ma co się urwać lub nabrać luzów. Nie ma nawet łańcucha do smarowania! W związku z tym taki rower, może przynieść naprawdę spore oszczędności pieniędzy i czasu. Docenią to przede wszystkim osoby, które:
a) jeżdżą bardzo dużo po górach,
b) jeżdżą mało, ponieważ nie mają czasu.
Osobiście kwalifikuję się do pierwszej grupy osób. W ciągu roku wyjeżdżam na rower ok. 250 razy, z czego zawsze na kilka godzin. Taki przebieg po górskich trasach, w zestawieniu z moją masą, zabija normalne rowery w ciągu kilku miesięcy. Moje roczne statystyki z jazdy na normalnym napędzie to: 4 urwane przerzutki, kilkanaście razy krzywiony hak, 2 razy zerwana połowa szprych w tylnym kole przez wkręconą przerzutkę, 2 komplety manetek, 5 łańcuchów, 2 suporty. Większość tych awarii kończy się zazwyczaj długim postojem w celu naprawy usterki lub jeszcze dłuższym spacerem do domu. Poza tym są to niemałe koszty. Jednak, to co dla mnie jest dużo ważniejsze – jest to ogromna strata czasu na naprawy i przygotowywanie roweru do jazdy.
W ciągu roku tylko smarowanie łańcucha zajmuje mi 33 godziny. Licząc wszystkie naprawy i regulacje, których dzięki Effigear będę mógł uniknąć, rocznie zaoszczędzę mniej więcej tydzień! Tydzień wolnego czasu, który będę mógł poświęcić na jeszcze więcej jazdy na rowerze. ;)
W przypadku osób, które jeżdżą mało, bo nie mają czasu, liczby będą dużo mniej spektakularne. Jednak pomiędzy pracą, rodziną i hobby, każda zaoszczędzona minuta jest na wagę złota.
U progu rewolucji?
Skoro Effigear jest tak dobry, to powstaje pytanie, czy jesteśmy u progu prawdziwej rewolucji w rowerach? Czy zwykłe przerzutki za kilka lat znikną z rowerów MTB jako archaiczne rozwiązanie, przeszczepione dawno temu z rowerów szosowych? Naprawdę chciałbym aby tak się stało. Jednak wiedząc jak bardzo konserwatywna jest branża rowerowa, to szanse na tego typu rewolucje są bardzo małe. Dlatego tym bardziej się cieszę, że istnieją takie firmy jak Effigear, które próbują zmienić status quo rowerowego rynku. Dzięki nim, mam możliwość kupna roweru, na którym chcę jeździć i mogę jeździć dłużej niż klika miesięcy bez wymiany zużytych komponentów.
Effigear i coś jeszcze?
Na koniec warto wspomnieć, że Effigear to nie jest obecnie jedyny gearbox, który próbuje zawojować rynek. Głównym ich konkurentem jest niemiecki Pinion, oferujący wprawdzie większy zakres przełożeń, ale za cenę dużo większej masy.
Oczywiście zapytałem Davida, co sądzi o porównaniu Effigear vs. Pinion. Odpowiedział, że przede wszystkim cieszą się z tego, że nie są sami na rynku. Razem mogą dużo skuteczniej promować ogólną idee rowerów, ze zintegrowanym napędem w ramie. Natomiast konkurencji się nie boją, ponieważ są bardzo pewni swojego produktu, który jest dużo lżejszy i mniej skomplikowany od Piniona.
-
Effigear oraz Cavalerie to jedna i ta sama firma. Sama skrzynia biegów jest markowana nazwą Effigear, natomiast całe rowery nazywają się Cavalerie. Dzieje się tak, ponieważ Effigear chce przede wszystkim sprzedawać swój napęd innym producentom rowerów. Natomiast rowery Cavalerie są po prostu przykładem, co jest możliwe z wykorzystaniem ich gearboxa. ↩