Każdy biker ma swój pogląd na czystość roweru i jego części ruchomych. Dla jednych rower jest czysty dopóki kręcą się koła, a łańcuch nie piszczy. Rowery drugiej części przypominają stoły chirurgiczne, podające w wątpliwość używanie sztućców i zastawy stołowej- ich maszyna mogłaby je w 100% zastąpić. Oczywiście mamy również mnóstwo stanów pośrednich, ale te skrajności powinny Wam uświadomić jak szerokiemu spektrum problemów higieny rowerowej muszą sprostać środki do czyszczenia i konserwacji naszych bike`ów. Mój przypadek zalicza się raczej do tej pierwszej grupy, rower myję gdy nie widać już jaki ma kolor, a napęd głównie smaruję. Od początku było wiadomo, że kosmetyki F100 które dostałem do testów łatwo ze mną nie będą miały. Przed samym wyjazdem na rowerowy urlop trafiły do mnie, spray do czyszczenia łańcucha o wdzięcznej nazwie F100 Kettenreiniger – środek do czyszczenia łańcucha, oraz F100 Fahrradreiniger czyli środek do czyszczenia całego roweru.
Pierwszy test odbył się w połowie sierpnia w Beskidzie Niskim, błocko było, jak przystało na Beskidy, gęste, lepkie i wszędobylskie. Po powrocie z pierwszej trasy rowery przypominały rzeźby nowoczesne w stylu „art of mud”. Na pierwszy ogień poszedł F100 Fahrradreiniger. Środek zapakowany jest w plastikową butelkę z rozpylaczem, ułatwiającym równomierne nałożenie go na rower. Instrukcja rzecze: „Nanieść środek na rower, pozostawić do działania na 5-10 min., a następnie dokładnie spłukać mocnym strumieniem wody. W przypadku silnych zabrudzeń pozostawić do działania do max. 30 min., a następnie dokładnie spłukać do momentu, aż nie będzie widoczna piana. W razie potrzeby do czyszczenia użyć gąbki lub szczotki”. Po spryskaniu i odczekaniu 20 minut(nie byłem dość cierpliwy ;) spłukałem rower wodą i zabrałem się za oględziny. Rower prezentował się na prawdę czysto, jedynie w zakamarkach okolic suportu i podkowy widelca pozostało trochę błotka, ale to było do przewidzenia przy tym stopniu zalepienia. Jednak wydobycie go nie było problemem, co wskazuje na dobre właściwości penetrujące płynu. Myślę że trochę wyższe ciśnienie wody załatwiłoby sprawę w 100%. Następnie przyszła pora na łańcuch. F100 Kettenreiniger jest zapakowany w puszkę jak każdy inny podobny środek, ale ma jedną ważną cechę, mianowicie w końcówkę rozpylającą z wbudowaną na stałe rurką kierującą. Jest to ważne, zwłaszcza w warunkach polowych, gdzie zgubienie dołączanej rurki znacznie utrudniłoby precyzyjne trafienie w łańcuch i powodowałoby marnowanie 75% rozpylanej cieczy. Warunki testu były polowe, więc łańcuch pozostał na rowerze. W takim wypadku należy podłożyć pod niego szmatkę, aby nie spryskać przypadkiem innych części roweru, w szczególności opon i tarcz hamulcowych. Na próbę potraktowałem nim również zębatki korby i kasetę. Znów oczekiwanie, tym razem 5-10min. i płukanie strumieniem wody. Tym razem efekt nie wymagał poprawki, odpuściłem sobie nawet zalecane w instrukcji powtórne spryskanie łańcucha. Napęd był czysty i błyszczący, łącznie z zakamarkami pomiędzy ogniwami łańcucha, oraz zębatkami a rockringiem. Drugi test odbył się w lasach Wielkopolski, czyli piasek, deszcz i jeszcze więcej piasku:) Tutaj F100 Fahrradreiniger miał łatwiej bo rower nie był tak zalepiony mazią błotną, jednak najważniejsza była zdolność do penetracji zakamarków roweru, aby usunąć możliwie 100% ziarenek piasku, które jak wiadomo znacząco przyspieszają zużycie elementów roweru. Po odpowiedniej sekwencji myjącej, przyszła pora na ocenę. Efekt był jak najbardziej zadowalający, ale to była ta łatwiejsza połowa testu. F100 Kettenreiniger miał w tym wypadku gorzej, na łańcuch pokryty był już nalotem z rdzy, a pomiędzy ogniwami walał się smar wymieszany z piaskiem. Po spryskaniu dałem mu 15 minut na działanie i spłukałem dokładnie wodą. Gdzieniegdzie pozostały ziarenka piasku, jednak drugi nalot sprayem nie dał im żadnych szans. Rdzawy nalot zniknął i napęd wrócił do odpowiedniej prezencji:) Pozostało posmarować i w drogę!
Muszę przyznać, że dzięki tym środkom, zwłaszcza F100 Kettenreiniger, zacząłem częściej dbać o rower. Uświadomiło mi to ważną rzecz, otóż ambiwalentny stosunek do czystości roweru, a napędu zwłaszcza, wynika w dużej mierze z ilości czasu potrzebnego na doprowadzenie go do stanu „czystości”. Kalkulacja jest prosta: po pracy mam półtorej godziny na rower przed zmrokiem, co robię? czyszczę go przez godzinę i pucuję, czy idę pojeździć? Odpowiedź jest prosta. Dla kogoś takiego jak ja, mieszkającego w bloku sprawa wygląda jeszcze gorzej, bo odpada opcja „zgrubny prysznic wężem z ogródka”, a takie środki pomagają zachować odpowiednią higienę roweru, przy minimalnych potrzebach z zewnątrz. De facto wystarczy trawnik przed blokiem i wiadro wody do spłukania. Podsumowując jestem jak najbardziej za rozpowszechnianiem się takich środków, bo naprawdę ułatwiają przeciętnym użytkownikom rowerów dbanie o swoje maszyny, bez konieczności rozkręcania ich na części przed każdym myciem. Cena na pierwszy rzut oka wydaje się lekko za wysoka, ale jeśli weźmiemy po uwagę wysoką wydajność obu produktów i łatwość użytkowania eliminującą konieczność zakupu dodatkowych szczotek, myjek czy innych akcesoriów, to zakup tych produktów jest na prawdę opłacalny. Wasz rower na pewno odwdzięczy się, za te kilka chwil w SPA firmy F100 :)
W następnym artykule test impregnatu do ubrań oraz środka do prania odzieży z membraną.
Więcej informacji na temat serii F100 kosmetyków do czyszczenia i pielęgnacji roweru, można uzyskać na stronie wyłącznego dystrybutora w Polsce, firmy MK SERVICES
Tymoch
Trackback URL: https://blog.emtb.pl/rowerowe-spa-f100-cz-12/trackback/