Uniwersalny żołnierz?
Rok 2005. Amerykański guru amortyzacji, RockShox, wprowadza dwa nowe modele reprezentujące nową jakość w dziedzinie amortyzacji rowerowej- REBA i PIKE. Okazały się one hitami, na miarę legendarnych bombowców z Bolonii. PIKE idealnie wstrzelił się w potrzeby nowej generacji rowerów- ENDURO- uniwersalnych żołnierzy górskich szlaków. 140mm skoku, golenie 32mm i ośka 20mm spod znaku Maxle, to było wszystko czego było nam na tamte czasy trzeba. PIKE był tak dobry, że widywało się go chyba we wszystkich rowerach spod znaku MTB. Ewolucja jest jednak nieubłagana, rowery urosły, szlaki stały się trudniejsze, a PIKE w nowej rzeczywistości okazał się widelcem o bliżej nieokreślonym przeznaczeniu- do ram all mountain 140mm skoku był zbyt ciężki, a enduro urosło do 160mm. Szefostwo RockShoxa postanowiło, że PIKE migruje do kategorii allmountain, zafundowano mu kurację odchudzającą i nowe imię, jednak filozofia pozostała bez zmian- prosty i uniwersalny muł roboczy dla mas. Sektor, bo tak się zwie, ma niełatwe zadanie- musi zmierzyć się z legendą uniwersalności.
Tak jak poprzednik posiada golenie górne o średnicy 32mm, sprężynę stalową lub powietrzną, tłumienie Motion Control i oś Maxle. Nowy jest skok 150mm, odlew goleni dolnych i głowicy, mocowanie hamulca w standardzie Post-mount oraz indeksowane pokrętła regulacji tłumienia. Patrząc z zewnątrz sylwetka widelca zyskała na lekkości, co potwierdza waga- 1840g w wersji Solo Air. W oczy rzucają się pogrubione golenie w miejscach osadzenia ślizgów, zwane Power Bulge. Całość sprawia jednak delikatniejsze wrażenie niż Pike, co jednoznacznie potwierdza, że mamy do czynienia z widelcem allmountain, a nie enduro/fr jak jego poprzednik. Do wyboru mamy kolory biały oraz czarny. Do testu dostałem białą wersję powietrzną SoloAir RL. Posiada regulację tłumienia odbicia, kompresji, blokadę z fabrycznym bezpiecznikiem Floodgate oraz aluminiową rurę sterową. W tej wersji mamy również możliwość wewnętrznej regulacji skoku za pomocą podkładek All-Travel.
Montaż przebiegł bezproblemowo dzięki mocowaniu zacisku Post-mount oraz ośce Maxle, która w obecnym wydaniu „360˚”, pozwala na dowolne ustawienie dźwigni ryglującej oraz jest dużo lżejsza od poprzedniczki. Miłym dodatkiem są specjalne kołnierze na górnej krawędzi haków, pozwalające oprzeć rower na kole przed wkręceniem osi w widelec. Montaż jest szybki i prosty- wkładamy koło w haki, wkręcamy oś i zaciągamy dźwignię w dowolnym położeniu. Następnie musiałem ustawić widelec pod swoją wagę. Tutaj z pomocą powinna przyjść tabela ciśnień na lewej goleni- według niej powinienem nabić 85psi. Niestety lewa goleń jest jakaś pechowa, Sektor podzielił los naszego byłego prezydenta i złapał chorobę filipińską- był jakiś otępiały i gadał dziwne rzeczy… Po upuszczeniu ok. 15 psi otrzeźwiał i zaczął działać jak trzeba. Na pierwszej rundce dostroiłem tłumienie powrotu, w duchu dziękując za indeksowaną regulację- parę klików w stronę żółwika, potem parę w stronę króliczka i mogłem ruszać do boju.
Na pierwsze harce zabrałem go na lokalny singletrack. Według mnie na takie trasy Sektor nadaje się idealnie. Ziemna trasa pozbawiona technicznych przeszkód, pozwoliła na zapoznanie się z ogólnym działaniem widelca i jego regulacji. Charakterystyka jest bardzo fajnie dobrana, twardość rośnie stopniowo od samego początku skoku. Nie występuje tu zjawisko przelatywania przez skok i nagłej progresji w ostatnich 20% ugięcia maksymalnego. Jazda na nim jest bardzo energetyczna, zachęca do wybijania się z najmniejszych nawet korzeni czy hopek i według mnie świetnie pasuje do zastosowań widelca. Tłumik w mojej ocenie działa wyśmienicie, jest wydajny, a tłumienie nie zamula pracy amortyzatora. Na najmniejszych nierównościach czuć, że w środku lewej goleni hula powietrze i tzw. punkt przełamania jest wyczuwalny. Na płaskim amortyzator zamiera, pierwsza dziura to lekki strzał w kierownicę i dalsza praca jest już jak najbardziej OK. Na zakrętach sztywność widła nie budzi żadnych zastrzeżeń, czego nie można było powiedzieć o Pike`u, który mimo ośki 20mm sztywnością nie grzeszył. Na podjazdach przydaje się blokada, ponieważ w tej wersji nie mamy możliwości zewnętrznej regulacji skoku. O bezpieczeństwo zablokowanego tłumika dba Floodgate, który w razie nagłego ataku dziury otworzy awaryjny obieg oleju. Jako że enduro nie jedno ma imię, nie oszczędziłem Sek[a]torowi hopek i band na wrocławskim Kili. W takich warunkach tłumik miał co robić- szybkie sekcje rytmiczne na pumptracku, kickery z lądowaniem w zakręt, ciasne bandy na pełnym speedzie. Tutaj Sektor pokazał na co go stać, nie tłumił bezsensownie wybić, a w bandach nie zapadał się, przez co jazda na nim była wręcz intuicyjna. Mimo paru „dziobaków” na lądowaniach, ani razu nie oznajmił radosnym walnięciem, że dalej się już nie ugnie. Tak jak wcześniej pisałem, progresja w tym widelcu sprawia wrażenie „niekończącego się skoku”. W czasie testu trafił się również start w dual slalomie na tyczkach. Pomyślałem, że będzie to dobra okazja do sprawdzenia Sektora w akcjach 4X/DS. Lekkie zwiększenie kompresji zapobiegło niepotrzebnemu bujaniu podczas ostrego sprintu oraz zapadaniu przy wejściach w zakręty. Był na tyle dobry, że zawiózł mnie aż do finału, gdzie zmierzył się z Rebą ujeżdżaną przez mistrza Polski w 4X(którego pozdrawiam:) ). Pojedynek Sektor-Reba był wyrównany, jednak w końcowym przejeździe musiał uznać wyższość lżejszej siostry. Kilka dni później wybrałem się na Ślężę i okazało się, że to co pomaga na płynnych i w większości równych trasach Dolnego Śląska, na kamienistym szlaku aka „beskidzkiej rąbance”, będzie raczej przeszkadzać męcząc ręce. Ziemisto-kamieniste trasy nasz podopieczny ogarniał bardzo dobrze, a zagęszczenie drobnych kamieni niwelowało punkt przełamania. Na podjazdach przydał się Floodgate, który odblokowywał widelec na większych nierównościach, nie wytrącając mnie z rytmu pedałowania. Problemy zaczęły się na kilku trudniejszych technicznie szlakach, wymagających liniowej charakterystyki ugięcia i nieco większego skoku widelca. O ile sztywność i odporność na „zacinanie” się widelca była bardzo dobra, o tyle Sektorowi brakuje trochę tłumienia szybkiej kompresji. Na zjeździe najeżonym luźno rozrzuconymi kamieniami i głazami o ostrych krawędziach na Sektorze zwyczajnie trzęsło- kilka pierwszych przeszkód tłumił dobrze, ale potem gubił się i nie nadążał za rytmem przeszkód. W akcie desperacji zwiększyłem tłumienie odbicia, ale to tylko dodatkowo stępiło pracę widelca. Na takie warunki lepszym rozwiązaniem będzie starszy brat Lyrik, który ma większy skok i stosowną regulację z uwagi na nowocześniejszy tłumik Mission Control. Jednak to co jest wadą na jednej trasie będzie zaletą na innej, musimy sobie tylko odpowiedzieć czego oczekujemy od amortyzacji w naszym rowerze.
Dla kogo, w takim razie, jest ten amortyzator? Dla ścieżkowca. Tak jak Pike trafił w powstającą kategorię enduro, tak Sektor idealnie pasuje to coraz popularniejszych lekkich rowerów 140-150mm skoku, wyposażonych w powietrzną amortyzację. Dla kogoś kogo nie interesuje „beskidzka rąbanka” i karkołomna jazda po sekcjach RTV/AGD, a w górach szuka magicznego „flow” na nieco łatwiejszych, często przygotowanych trasach. Dla kogoś kto szuka niedrogiego, prostego w obsłudze amortyzatora z gatunku „zamontuj, ustaw, zapomnij”. Dla kogoś kto po prostu jeździ po górach. Sprawdzi się również w sztywniaku do 4X, a regulacja All-Travel pozwoli dostosować go do każdej ramy i stylu jazdy ridera. Sektor z powodzeniem mógłby nazywać się Singletrack.
Tymoch
W przyszłym roku RockShox szykuje nam kolejną nowość RS Revelation RCT3. To wideł z nowym tłumikiem, ma trzy pozycyjne pokrętło szybkiej kompresji i pokrętło wolnej kompresji. Oczywiście to droższa klasa i większy skok – do 150 mm, lub zmienny 130-150.
http://www.sram.com/rockshox/products/revelation-rct3
Sprzęt do testów otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Harfa-Harryson dystrybutorowi takich marek jak Felt, Sram, RockShox, Avid, Truvativ, Mavic