Po długich perturbacjach wyjaśniła się sprawa międzynarodowego “oficjalnego” cyklu zawodów Enduro. Pod egidą nowo powstałej Enduro Mountain Bike Association, odbędzie się 7 imprez. Za ich organizację odpowiadać będą Chris Ball, były członek UCI, Fred Glo z Enduro Series, Enrico Guala z SuperEnduro Series i Darren Kinnaird z Crankworx Events Inc. Taka mieszanka osobistości nie powinna pozostawić wątpliwości co do utrzymania, w miarę możliwości, obecnego klimatu i poziomu zawodów Enduro. Sam dyrektor EMBA, Chris Ball, nie ukrywa, że ich dążenia zmierzają w kierunku rozpowszechnienia oraz, co zwykle się z tym wiąże, większej komercjalizacji tej dyscypliny “Od dłuższego czasu słyszałem o zapotrzebowaniu na tego typu serię. Razem z SuperEnduro, the Enduro Series and Crankworx, chcielibyśmy rozpowszechnić zawody Enduro, tak by mogły się rozwijać jako pełnoprawna światowa dyscyplina”. Takie posunięcie wiąże się również z powstaniem teamów, takich jakie znamy choćby z imprez DH “Najważniejszym celem na sezon 2013 jest utworzenie teamów, by jak najlepiej zrealizować potrzeby zawodników, publiczności i przemysłu rowerowego”- mówi Bell.
Kalendarz imprez zostanie opublikowany zostanie 4 grudnia, a wraz z nim niedługo ruszy oficjalna strona internetowa EMBA.
Na razie założenia są szczytne, rozwój dyscypliny, technologii i upowszechnienie jej na świecie. Na tą chwilę EMBA jest w pełni niezależną organizacją i myślę, że najbliższe dwa, trzy sezony pokażą, na ile będzie niezależna od bzdurnych przepisów UCI i będzie mogła podążać ścieżką wyznaczaną przez zawodników oraz fanów tego sportu. Na szczęście już raz UCI przejechało się na zbytniej ingerencji w kolarstwo górskie, poszło po rozum do głowy i od dwóch sezonów możemy podziwiać prawdziwy renesans kolarstwa górskiego- trasy stały się z powrotem wyzwaniem dla zawodników, a dla publiczności widowiskiem pełnym emocji. Jeśli EMBA nie zapomni o korzeniach Enduro i zachowa ducha “luźnych gatek”, możemy być spokojni o przyszłość naszego sportu.