Szczerze mówiąc obręcze i piasty sygnowane logiem Dartmoora kojarzyły mi się zawsze z najtańszą półką. Wiadomo, że ludzie na tym jeżdżą i jakoś się da, ale gdy tylko dysponuje się większymi środkami to kupuje się coś lepszego. Produkty, które otrzymałem do testu mają natomiast aspirować do klasy średniej.
Gdy odebrałem paczkę od Velo, które jest polskim dystrybutorem Dartmoora, byłem bardzo ciekaw czy skok o klasę ma szansę powodzenia. Piasta i obręcze jeszcze pachnące nowością wyglądały rzeczywiście zachęcająco. Ładne anodowane kolory, bez żadnych niedoróbek. Muszę przyznać, że komponenty Dartmoora są ładniejsze niż się spodziewałem. Przejdźmy do detali, obręcze to model skierowany do Enduro/FR/DH model Revolt. Zewnętrzna szerokość 33,5 mm (wewnętrzna 27 mm) przy masie 525 g to dobry wynik. DT Swiss FR600, na którym jeździłem do tej pory jest o 1,5 mm węższy (szerokość zewnętrzna), a jego masa to aż 600 g. Na zachętę obręcze Dartmoora są oferowane w różnych kolorach. Do wyboru (czarny, biały, pomarańczowy, czerwony, niebieski, zielony). Ja wybrałem pomarańczowy i muszę przyznać, że mimo iż zawsze uważałem kolorowe koła za odpustowe, to barwa anody jest odpowiednio dobrana, nieprzesadnie jaskrawa i dobrze zgrała się z resztą moich pomarańczowych dodatków. Miłym gratisem do każdej obręczy jest fabryczna opaska Dartmoora. Mały bonus, ale dzięki niemu koła wydały mi się od razu dużo fajniejsze. Tylna piasta to Revolt Pro Cassette.
Dane techniczne w skrócie to: 6 zapadek, 30 punktów zaczepu, masa 289 g (142 x 12). Niestety nie ma już do wyboru tylu kolorów co w przypadku obręczy, jest tylko czarny, srebrny i czerwony. Zbliżonym cenowo konkurentem tej piasty jest popularny w Polsce Hope Pro II. Jakość nowego Dartmoora jest na bardzo podobnym poziomie. Z ciekawości rozebrałem bębenek by zobaczyć jak wyglądają detale. Największe wrażenie robi sześć osobnych zapadek, które są osadzone na korpusie piasty. Po otwarciu nic się też nie rozpada i wszystko zostaje na swoim miejscu, co zdecydowanie ułatwia serwis. Całość jest solidna i nie powinna sprawiać problemów podczas eksploatacji. Warto zaznaczyć, że piasta kręci się bardzo lekko.
Koła zostały złożone na szprychach Sapim Race 2,0-1,8. Do przódu trafiła piasta DT Swissa model FR440. Do tej pory nie miałem okazji jeździć na tak szerokich obręczach. Używane przeze mnie opony z podwójną ścianą świetnie układały się na Revoltach i to w zasadzie jedyna różnica, która była zauważalna od razu po zmianie kół.
Pierwsze wycieczki przyniosły bardzo pozytywne wrażenia. Dobra sztywność, niezła masa kompletu i dość niskie opory toczenia dały się odczuć. Po kilku dniach jazdy zdołałem jednak uszkodzić przednią obręcz, robiąc w niej przysłowiowego „wgniota”. W sumie to byłem nim dość zaskoczony, zobaczyłem go dopiero w domu. Na trasie nie pamiętałem, żebym gdzieś mocniej uderzył przednim kołem, nie złapałem też snejka. Optymistyczne pierwsze wrażenia trochę osłabły, nie jest to zbyt twarde aluminium. Od tego czasu co jazdę sprawdzałem jak się mają Revolty, ale nowych wgnieceń nie było. Podczas jednej z wycieczek udało się złapać kolejnego kapcia w tylnym kole na dość kamienistym terenie. PUF i całego powietrza nie ma. Nim udało mi się całkowicie zatrzymać, to przejechałem bez powietrza kilka metrów. Wydwało mi się, że obręcz będzie wyglądała jak szwajcarski ser, a tu nic – żadnego nawet śladu. Tylna obręcz doczekała się tak czy siak swojego wgniecenia, które też trudno mi przypisać do konkretnej sytuacji podobnie jak w przypadku przodu. Trwałości Revoltów jest dyskusyjna, z jednej strony wgnioty bez wyraźnie zauważalnej przyczny, a z drugiej podczas ekstremalnej sytuacji dały radę. W każdym bądź razie na pewno nie należą do grupy pancernych obręczy, lecz do tych łatwo podatnych na uszkodzenia. Anoda za to jest dobrej jakości, rysek i odprysków prawie w ogóle nie ma. Tylna piasta kilka miesięcy jazdy w słońcu, błocie jak i śniegu, zniosła bez zająknięcia. Po ponownym otwarciu, fabryczny smar wewnątrz bębenka ciągle był jasny i czysty. Potwierdza to dobrą klasę zastosowanych uszczelnień, choć prawdziwy test powinien trwać co najmniej rok. Także łożyska kręciły się jak pierwszego dnia. Ogólne prognozy na przyszłość są dobre, Revolt powinien pozwolić na długotrwałą w miarę bezobsługową eksploatację.
Skok o klasę moim zdaniem udał się Dartmoorowi dość zgrabnie, szczególnie w przypadku tylnej piasty, która kosztując ponad 100 zł mniej (549 zł) niż Hope (679 zł) oferuje więcej punktów zaczepu, a jakość stoi na bardzo podobnym poziomie. Revolt Pro Cassette jest zdecydowanie produktem wartym rozważnia podczas zakupów. Obręcze nie są już tak dobre, według mnie kolorowe wersje Revoltów są trochę zbyt drogie w stosunku do tego co oferują – 179 zł to już dość sporo jak na tak miękkie obręcze. Natomiast wersja czarna, która jest tańsza i kosztuje 139 zł może być ciekawą propozycją jako obręcz do enduro. Jak na swoją masę jest zaskaująco szeroka, a wgniecenia będzie można łatwiej przełknąć przy dość niskiej cenie.
Test: Adam Tkocz
Zdjęcia: Michał Jurewicz
sprzęt do testu przekazała firma Velo