Od ochraniaczy oczekuję, poza oczywistym aspektem ochronnym, by po założeniu za chwilę o nich zapomnieć i aby ten stan utrzymywał się przez długi czas np. 12 godzin. Ciężki orzech do zgryzienia tym bardziej, że Alps`y z racji swojej budowy, są dłuższe i na pierwszy rzut oka wydają się dość sztywne, co niezbyt koresponduje z długotrwałym pedałowaniem. Krótko mówiąc Alps`y wydawały się mało Enduro z mocnym akcentem DH.
Od początku Alpinestars`y zarobiły na mnie dużego plusa, dotarły do mnie w praktycznym siateczkowym worku, który w szeroko pojętym outdoorze ma mnóstwo zastosowań. Same ochraniacze wykonane są z dość sztywnej pianki pokrytej kevlarem, panel jest jednoczęściowy, z otworami wentylacyjnymi i chroni kolano oraz połowę piszczeli. Na nodze mocują go dwa paski z rzepami, oba z silikonowymi paskami zapobiegającymi zsuwaniu się, oraz siateczkowe “skarpety” poprawiające trzymanie. Niestety owe “skarpety są dość mało rozciągliwe, przez co przed każdym założeniem, bądź zdjęciem ich musimy pozbawić nasze stopy obuwia. Po założeniu Alps`ów na nogi pierwsze wrażenie było dalekie od entuzjazmu: “To nie ochraniacze, to usztywniacze!”. Kilka rundek po mieszkaniu i rozgrzane ochraniacze zaczęły nieco lepiej współpracować z fizjonomią właściwą stworzeniom wyposażonym w stawy kolanowe, jednak wciąż nie nazwałbym ich wygodnymi- cóż pojeździmy, zobaczymy.
Plan na test był następujący: na zapoznanie lokalne traski, potem danie główne, czyli EMTB Enduro w Mieroszowie i wspomniane 12 godzin na nogach, a na końcu start w zawodach enduro w Zawoi. Po pierwszych kilku jazdach, dalej nie byłem przekonany. O ile przy ugiętych kolanach i dynamicznej jeździe interwałowej spisywały się świetnie, pewnie trzymając się na nodze i nie dając znać o swojej obecności, to przy długotrwałym jednostajnym mieleniu, dawała o sobie znać ich sztywna konstrukcja- jednoczęściowy panel przy maksymalnie ugiętym kolanie opiera się na rzepce co przy dłuższym pedałowaniu powoduje dyskomfort. W Mieroszowie nadarzyła się świetna okazja by sprawdzić je, zarówno podczas dzikich zjazdów na łeb na szyję, jak i solidnych wypychów. W dół tylko potwierdziły swoje zalety: pewne trzymanie dzięki silikonowym paskom oraz dobre dopasowanie do ugiętego kolana w pozycji zjazdowej. Pod górę niestety również nic się nie zmieniło: za sztywno, co skończyło się lekkimi obtarciami rzepki. Mały plus trzeba przyznać solidne trzymanie się nogi podczas pedałowania i podchodzenia- ani razu nie musiałem ich poprawiać. Duży plus należy się za wentylację- mimo dużej powierzchni przylegania, nogi nie przegrzewają się, a same ochraniacze nie nasiąkają potem. Start w zawodach w Zawoi miał być ich ostatecznym sprawdzianem. Spróbuj szczęścia w nowym VulkanVegas Polske kasyno. Udało się! To znaczy zdały egzamin, dobrze chroniły mnie podczas nadmiaru wywrotek, a ich przedłużona konstrukcja kilka razy uratowała moje piszczele od bolesnych kuksańców kamieni wylatujących spod koła. Podczas największej gleby, ucierpiało wszystko poza kolanami- pytanie czy to zasługa Alps`ów pozostaje tajemnicą, w każdym razie śladów walki na nich nie znalazłem… może to kevlar tak dobrze je chroni? Na pewno coś w tym jest, bo po teście wyglądają, poza błotkiem tu i tam, na nienaruszone.
Obiektywnie rzecz biorąc Alps`y to bardzo udany produkt, są porządnie wykonane z odpornych materiałów, mają bardzo dobry system mocowania, pewnie trzymający je na nodze, oraz dobrą wentylację. Jednak ich ergonomia w zastosowaniu enduro jest, moim zdaniem, nieco słaba. Jeśli ktoś lubi podjechać wszystko to co później zjedzie powinien rozejrzeć się za czymś bardziej elastycznym. Są jednak osoby, które ochraniacze ubierają tylko na zjazdy, a więc przytoczone w teście wady nie będą miały dla nich znaczenia. W takim wypadku zarówno oni jaki i zjazdowcy szukający lekkich ochraniaczy będą w 100% usatysfakcjonowani.
Trackback URL: https://blog.emtb.pl/alpinestars-alps-kevlar/trackback/