Jeszcze do niedawna zajmowali się tylko poprawianiem cudzych konstrukcji, a zaledwie od czterech lat, zajmują się produkcją całych widelców i damperów. Jednak przez ten czas, zdążyli na dobre zaistnieć na rynku amortyzacji rowerowej, jako producent bezsprzecznie high-endowego sprzętu.
Obecnie francuska ekipa z BOS Suspension, bo o niej mowa, może się pochwalić bogatą ofertą amortyzacji o trochę bardziej grawitacyjnych zastosowaniach. Dzięki polskiemu dystrybutorowi, firmie 4mtb.pl, mogliśmy przetestować jeden z najświeższych wypustów firmy z Toulouse – powietrzny sztuciec Deville TRC 140mm
BOS`a testowaliśmy trochę ponad miesiąc. Przez ten czas jeździliśmy po najlepszych trasach w Górach Izerskich, Karkonoszach, a nawet na trasach w austriackich Alpach! Teraz przyszła pora na podzielenie się z Wami, naszymi wrażeniami z jazdy.
BOS Deville TRC 140mm jest idealną kopią swojego starszego brata, Deville 160mm, tylko ze skróconym o 2cm skokiem, dzięki czemu nadaje się do wszelakich rowerów „ścieżkowych” (skok 120-150mm). My sparowaliśmy nasz egzemplarz z Turnerem 5 Spotem. Dzięki temu, że wszystkie Deville są „identyczne” to poniższy test może być interesujący również dla osób zainteresowanych wersją 160 i 170mm.
Deville 160mm może się pochwalić rekordowo niską masą w swojej klasie – 2080g, niestety wersja skrócona waży raptem 90g mniej (1990g) – niska masa zdecydowanie nie jest jej atutem. Takimi samymi wskazaniami na wadze może się pochwalić sprężynowy (!) Marcok 44ti z większym o 10mm skokiem, już nawet nie wspominając o niedawno przez nas testowanym RockShox Sektor i innych anorektycznych konstrukcjach. Jednak najważniejsze nie jest to ile waży widelec, a jak pracuje – o tym już chwilę.
Jeszcze zanim wyciągniemy BOS`a z pudełka, nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z klasą premium. Po otwarciu kartonu, jakość wykonania aż bije po oczach. Dolne lagi, filigranowa koronka oraz wszystkie pokrętła są wykonane z niezwykłą precyzją. Zdjęcia bardzo nieudolnie oddają cały inżynierski kunszt, dopiero na żywo widać prawdziwą dbałość francuzów o detale. Cały widelec zdecydowanie wyróżnia się na tle konkurencji.
Niestety jeden mały szczegół potrafi zniweczyć cały butikowy wizerunek – instrukcja jest do bani. Jest to raptem 1 kartka A4, wypluta przez biurową drukarkę, w której kończył się atrament. Co prawda można znaleźć bardziej rozbudowane i kolorowe wersje na oficjalnej stronie BOS Suspension, jednak rozczarowanie pozostaje. Szczególnie, że nawet w cyfrowej wersji instrukcji do Deville brakuje wskazówek jak ustawić i serwisować wideł. Całe szczęści z pomocą przychodzi… instrukcja od N’dee.
Montaż do naszego testowego 5 Spota, przebiega całkowicie bezproblemowo. Komentarza wymaga krótka rura sterowa – w naszym Turnerze z 2cm podkładek, nie wymagała skracania. Przed zakupem, warto się upewnić czy wystarczy sterówki do danej ramy.
Koło mocowane jest na sztywną oś 20mm. System montażu koła w BOSie jest, moim zdaniem, najlepszym z jakim się spotkałem. Niby nic nowego – oś wkręcana w dolne golenie z drugiej strony zaciskana szybkozamykaczem, jednak wykonanie jest tutaj kluczowe. Oś jest wykończona identycznie jak górne golenie, nie trzeba „celować” osią, nic się nie blokuje, nie potrzeba żadnych narzędzi, a do tego jest skandalicznie lekka. Ciekawe jest to, że golenie nie są ściskane przy dokręcaniu osi – jedynie piasta jest dociskana przez oś do prawej „lagi”. Zdecydowanie wzór do naśladowania.
Jeszcze tylko wstępna regulacja… W Deville mamy pełne spektrum regulacji: twardość sprężyny powietrznej, tłumienia- powrotu, wolnej i szybkiej kompresji. Pokrętła chodzą wzorowo z płynnym oporem, wyraźnie klikając co pół obrotu. Ustawienia fabryczne wypadają dokładnie w połowie zakresu – 15 „klików” od pozycji zupełnie otwartej (instrukcja liczy kliki od „full closed”, mi jakoś wygodniej od „full open”). Producent zaleca zacząć regulację od tych wartości, wszystkie zmiany skrupulatnie notując. Ustawiam SAG na typowe 25% i w końcu…
Pierwsza jazda… Jako wieloletniemu fanowi Marzocchi Z1 i jego ekstremalnie reaktywnej charakterystyce wybierania liści, standardowe ustawienia BOSa wydają mi się przetłumione – wszystkie pokrętła odkręcam na maxa i ruszam na rundę regulacyjną. Zakres regulacji jest naprawdę spory i co najważniejsze naprawdę działa! Jest to pierwszy widelec, w którym różnica pomiędzy szybką i wolną kompresją, jest bez problemu wyczuwalna i intuicyjna. BOS wyprzedza tutaj konkurencję o całe lata świetlne.
Idealne ustawienie Deville, jest dość czasochłonne (głównie zestrojenie wolnej i szybkiej kompresji). Pokonując kilkukrotnie znane trasy, za każdym przejazdem „skręcam” tłumienie z każdej strony. Pewną trudnością przy regulacji jest przelatywanie przez skok i dobijanie pomimo prawidłowo ustawionego SAGu. Kluczem jest ustawienie wolnej/szybkiej kompresji, SAG najlepiej zostawić bez zmian. Fascynujące jest to, że po paru kliknięciach pokrętłami po prostu płynie się przez hardcore`y, zamiast dobijać amor na najmniejszym korzeniu, czy telepać się na zbyt sztywnym widelcu.
Po kilku przejazdach zostaję z ustawieniami „około standardowymi”: +8 klików powrotu, +13klików szybkiej kompresji, +7 klików wolnej kompresji (stan wyjściowy to wszystko całkowicie odkręcone), SAG 25%. Jak ktoś waży w rynsztunku ok 95kg to może spróbować takich ustawień. Tak zestrojony widelec, po wstępnym „dotarciu”, podczas parkingowego uginania zaskakuje fenomenalnym rozruchem pozbawionym jakiegokolwiek oporu. Natomiast charakterystyka wydaje się twarda i przetłumiona, ale to tylko do czasu wskoczenia na rower.
W kwestii wybierania małych nierówności przy wolnej prędkości, BOS wypada zupełnie przeciętnie. Gdybym miał porównać go do jakiegoś popularnego widelca, to wypada całkiem podobnie do RockShox`a Revelation. Mistrzami w przysłowiowym wybieraniu liści na trasie nadal pozostają Marzocchi Z1 ‘07, czy 44ti RC3 (który waży dokładnie tyle samo co testowany Deville).
Sprawa się zupełnie zmienia gdy teren nabierze rumieńców lub jedziemy trochę szybciej. Deville jest po prostu mistrzem wygładzania średnich i dużych uderzeń. Z BOS`em, ścieżkowy 5 Spot nagle nabiera stabilności na najtrudniejszych trasach. Przez najtrudniejsze sekcje Świeradowskiego Klasyka, po prostu się płynie. Dokładne wyregulowanie wolnej/szybkiej kompresji pokazuje, że świetnie wybierający amortyzator, wcale nie musi zapadać się przy hamowaniu. Nawet na najbradziej stromych ściankach, rider czuje się pewnie. Tłumik w Deville dokonuje cudów. Do tego stopnia, że zamiast wielkiego łubudubu połączonego z próbą odgryzienia kawałka grani, przednie koło po prostu przetacza się przez gigantyczny, kanciasty głaz, który nagle pojawił się za zakrętem. Nawet z najbardziej beznadziejnie wybitych dropów i hopek ląduje jak dziki kot. To jest powietrzny widelec? No way! ;)
Nie bez znaczenia w kwestii pewności prowadzenia, jest nieprzeciętna sztywność Deville. Turner 5 Spot w połączeniu z BOS`em pozwolił mi przejeżdżać najbardziej ciasne linie przy samej krawędzi alpejskich przepaści. Może wersja 140mm nie jest najlżejsza na rynku, ale te 2kg zdecydowanie nie idą na marne.
Oczywiście aby zjechać, trzeba najpierw dostać się na górę. W tym przypadku przychodzi nam z pomocą system TRC (Twin Rate Curve). Jeden krótki ruch dźwignią i progresja sprężyny powietrznej zwiększa się dwukrotnie. Wysokość widelca, a zatem geometria roweru pozostaje bez zmian. Czy jest to przydatny bajer? To zależy… Jeśli lubisz atakować strome ścianki, bardzo często wstając z siodła, to polubisz TRC. W przeciwnym wypadku uznasz to za zbyteczny bajer. Ciekawe jest to, że dzięki temu, że TRC nie zmienia charakterystyki tłumienia, system może być używany również na zjazdach, gdy potrzebujemy większej progresji – jest to metoda samego Nico Vouiilloz`a.
Kolejnym punktem w którym BOS deklasuje konkurencję jest przebieg pomiędzy serwisami. O ile wszyscy wielcy producenci, zalecany czas pomiędzy serwisami liczą w godzinach jazdy, BOS robi to w latach – pełen serwis zalecany jest raz na rok, i to przy intensywnej jeździe! Nigdy więcej wyrzutów sumienia, że nie zdążyło się z serwisem amortyzatora przed wyjazdem.
Jakbym miał krótko opisać BOS Deville w wersji 140mm, to użyłbym sformułowania „diabeł na krótkich nogach”. BOS zmieścił widelec DH w skórze 140mm wykałaczki. Może nie jest to mistrz testów parkingowych, ale w terenie deklasuje jakąkolwiek konkurencję. Natomiast jeśli ktoś szuka, widelca o skoku 140mm, bardziej niż na niskiej masie, zależy mu na doskonałej pracy zawieszenia, ma zacięcie do ostrego terenu i do tego chce się wyróżniać, to jest to widelec dla niego. Nawet tak zatwardziały fanboy Z1 jak ja, musiał uznać wyższość Deville.
Na koniec jeszcze cena. Polski dystrybutor 4mtbshop.pl wycenia Deville na 3990,00zł – jest to cena zupełnie porównywalna do cen najwyższych modeli producentów z „wielkiej trójki”.
Plusy:
+ Jakość wykonania
+ Niesamowita sztywność
+ Działające regulacje
+ Praca na średnich i dużych nierównościach
+ Zalecane okresy serwisów
Minusy:
– Całkiem spora masa
– Czasochłonne strojenie
– Beznadziejna instrukcja
– Dostępny tylko w białym kolorze
CENA: 3.999,00PLN 4mtbshop.pl