Zgodnie z zapowiedzią ekipa emtb.pl zaszczyciła swoją obecnością ostatni w tym sezonie wyścig Eliminator MTB. Niestety w nieco okrojonym składzie. Planowo miałem jechać z Tymochem, ale on postanowił się uszkodzić :P, nie pozostało mi nic innego jak samemu stanąć na starcie miejskiego wyścigu.
Eliminator MTB to nowa seria wyścigów rozgrywająca się na miejskich uliczkach znanych Polskich miast. W tym roku impreza odbyła się w Toruniu, Lublinie i Dusznikach Zdróju. Formuła zawodów jest prosta: na starcie staje czterech zawodników, razem startują, a do następnej rudny przechodzi dwóch pierwszych i tak aż do finału.
Trasa w Dusznikach była całkiem urozmaicona. Start pod górę kostką brukową, nawrót w lewo i podwójne schody w dół przy fontannie, następnie mocno w górę i bardzo ciasny zakręt przez krawężnik. Kilka szybkich i ciasnych zakrętów między budynkami i długa prosta po mocnym rozpędzie szybki i mało przyczepny zakręt w prawo, schody, prosta, schody i wpadamy na rynek.
Wrażenia z wyścigu bardzo pozytywne, bez spiny i nadętych min – trudno w to uwierzyć ale nawet zawodnicy XC lubią się dobrze bawić. Atmosfera bardzo przyjemna. Świetne w tego rodzaju wyścigu jest to, że 50% trasy widać z jednego punktu i cały czas można oglądać zmagania zawodników. Z mojego punktu widzenia, a w zasadzie jazdy na fullu i zmagania się zawodnikami na maszynach typowo XC brakowało większej ilości przeszkód, bo niewątpliwie na schodach i kilku uskokach Turner miał ogromną przewagę.
Szczerze polecam tego rodzaju wyścig dla samej frajdy sprawdzenia siebie i swoich możliwości. Jak się okazało nie trzeba dużo trenować, ba nawet nie trzeba dużo jeździć, żeby stanąć do wyrównanej walki z silniejszymi i dobrze się bawić.
Tekst: Maciej Pająk
Zdjęcia: Jarosław Marcisz SouthBike.pl
Trackback URL: https://blog.emtb.pl/eliminator-mtb-relacja/trackback/