W końcu możemy to oficjalnie stwierdzić, zadanie zostało wykonane – zawody EMTB Enduro Mieroszów 2014 to najtrudniejsza edycja jaką kiedykolwiek zrobiliśmy. Kibice byli zachwyceni, u uczestników trasa budziła skrajne wrażenia, ale jedno jest pewne – nikt o niej szybko nie zapomni. Teraz, gdy siedzimy już wszyscy w domach i oglądamy fotorelacje, przyszedł czas by przeżyć to jeszcze raz.
Zabawa zaczęła się już w środę, gdy trasa weszła oficjalnie w obieg. Zawodnicy powoli zaczęli oswajać się z mieroszowskimi pionami, a do nas zaczęły docierać wieści, że chyba musieliśmy się gdzieś na mapkach pomylić, bo to na pewno nie może być tędy. Wątpliwości rozwialiśmy oznaczając trasę, choć tym którzy zobaczyli Stożek z góry nie dodało to zbytnio otuchy. Nawet czołówka się zastanawiała, czy bardziej opłaca się tę pierwszą ściankę zjechać, czy lepiej zbiec.
Objazd trasy zakończyliśmy pokazem filmów i zdjęć w piątek, za co wielkie dzięki dla ekipy Enduro Me i Another Country – ujęcia świetne, a miejscówki, które pokazaliście naprawdę „epic” i warte odwiedzenia.
Czas ścigania nadszedł w sobotę. Gdy wszyscy już dokonali ostatnich poprawek sprzętowych oraz odebrali numery i chipy, ruszyli na odprawę na rynku. Tam Pająk przypomniał kilka ważnych punktów regulaminu, burmistrz Mieroszowa powiedział kilka słów powitania, 114 zawodników odbiło się od tyczki zero i ruszyło na OS 1 – miejski prolog.
A na nim się działo! Na początku singiel enduro w świeżo otwartej Bike Arena Parkowa Góra w Mieroszowie, potem kawałek przez park, przejazd miejskimi podwórkami, schodami, przez Ratusz, Rynek, uliczki, znowu schody, mostki… I to cały czas na pełnej adrenalinie, bo na oczach rozemocjonowanego tłumu. Zdradzieckie schody wzięły kilka ofiar w dętkach i obitych bokach, a całość rozgrzała wszystkich do czerwoności. Pobudzeni ruszyli w góry.
Tam, po klimatycznym podjeździe lotniskiem (tak, tam kiedyś było lotnisko – pod tą trawą w dalszym ciągu przeziera gdzieniegdzie asfalt), czekał na uczestników OS 2. Wąski, ziemno – korzonkowy singiel, który stopniowo oswajał zawodników z innym poziomem pojęcia stromo. Na koniec kilka oddechów i ruszamy na owiany już sławą OS 3 – Stożek Wielki.
Tu każdy miał inną taktykę pokonania dojazdówki, pierwszych trzech na starcie przyjechało każdy z innej strony i byli zdziwieni że są pierwsi. Żeby nie było “wygrał” ten, co wybrał oznaczoną przez nas dojazdówkę :D Czasami nie warto przekombinowywać…
Na górze zaczęli gromadzić się zawodnicy, wchodzili na wieżę, patrzyli w dół i zastanawiali się co zrobić. Część zobaczyła pion Stożka po raz pierwszy, część została przez niego pokonana na objeździe trasy. Dylemat rozwiał Brian (Mariusz Bryja), który ruszył na oes pierwszy – wsiadł na rower i zjechał. Po tym to już reszcie głupio było nie próbować. Przekonywało to zwłaszcza tych, którzy twierdzili że tam w ogóle się nie da.
Ale Stożek to nie tylko ta pierwsza ścianka – zawodnicy przekonali się na nim, że w Mieroszowie nie można tracić koncentracji nawet gdy na chwilę robi się płasko. Trzeba uważać żeby nie zsunąć się z całym melafirowym trawersem albo nie poślizgnąć na śliskich kamieniach. Na koniec jeszcze slalom wśród drzew i w końcu można było na mecie sprawdzać czy wszystkie systemy działają.
To oczywiście był dopiero początek zmagań z trasą i wypychami na dojazdówkach. Następny był OS 4 czyli surowy leśny singiel, na którym można było trochę odpocząć od stromizn. Ale też krył kilka niespodzianek – m.in. zdradziecki rów na początku finiszowej łąki, którym podobno wywalił wszystkich poza Kazikiem :D. Na pocieszenie na mecie na wszystkich czekały ciasteczka, izotoniki oraz tak upragniona w tę pogodę woda.
Upał panował zresztą nieziemski, co wprawdzie gwarantowało piękne widoki, ale już na starcie OS 5 można było zauważyć malejący entuzjazm przed ruszeniem w trasę. Na szczęście Radosno rekompensowało zmęczenie emocjonującym zjazdem w morzu pokrzyw i dopingiem kibiców, którzy trzaskali w goleń od widelca oraz obręcz tak entuzjastycznie, że z daleka brzmiało to jak rowerzysta porwany przez lawinę skalną.
Następnie zawodnicy ruszyli na OS 6 – zjazd z Włostowej, czyli wizytóka Mieroszowa. Dojazdówka z pięknymi widokami, na oesie pełno emocjonujących momentów w klimatycznym otoczeniu naparstnic, zakręty po luźnym melafirze… Po prostu poezja!
Na zakończenie był OS 7, który wprawdzie wycisnął resztki sił na dojazdówce, ale zachwycał skalnymi płytami i slalomem po stromiźnie wśród drzew. Na mecie zawodnicy gratulowali sobie nawzajem ukończenia wyścigu i słusznie – samo przejechanie zawodów w tym roku to nie lada osiągnięcie.
W czasie gdy nasi zawodnicy walczyli z gorącem i pionami w górach, w Bike Arena Parkowa Góra trwał Pumptrack Jam Session, prowadzony przez Piotra Szwedowskiego. W świetnej atmosferze i pod czujnym okiem prowadzącego można było podszkolić się w pompowaniu. Próbowali nawet najmniejsi, co widać na zdjęciach – czołówko bój się, rośnie nowe pokolenie riderów!
Ukoronowaniem dnia był koncert zespołu HooDoo Band oraz oczywiście oficjalne zakończenie zawodów EMTB Enduro czyli ogłoszenie wyników [wyniki do pobrania tutaj]. Na podium stanęli:
Mężczyźni Elita:
• Mariusz Bryja – KROSS RACING TEAM
• Premek Tejchman
• Marcin Motyka – BIKE ID LAPPIERE
Mężczyźni Masters:
• Roman Kwaśny – 2B ENDURO TEAM
• Tomasz Gołąbek – TRZYMETRYPUCHU.PL SADY TEAM
• Piotr Dobrzański – HORIZON BIKES
Mężczyźni Juniorzy:
• Aleksander Lipski – MAGAZYN ROWEROWY
• Bartosz Sasiela – KAMDŻORDZIA RACING TEAM
• Michał Osiński – WIRUJĄCE PEDAŁY
Kobiety Elita:
• Beata Bembenek
• Maria Grzybowska – TRZYMETRYPUCHU.PL SADY TEAM
• Agata Chamot – LITEVILLE
Teamy
• 2B ENDURO TEAM
• TRZYMETRYPUCHU.PL SADY TEAM
• WIRUJĄCE PEDAŁY
Link do galerii zdjęć z zawodów.
Z naszej strony dziękujemy wszystkim za udział, oraz gratulujemy wszystkim stu zawodnikom, którzy ukończyli zawody. Ogromny szacun dla zwycięzców oraz szaleńców, którzy startowali na sprzęcie nie do końca do enduro. Świetna robota! Oczywiście zapraszamy na kolejne zawody EMTB Enduro – zakończenie sezonu 15 sierpnia w Przesiece WIĘCEJ TUTAJ.