Druga z cyklu imprez Enduro Wyrypa już za nami. Przeżyliśmy weekend pełen przygód i niezapomnianych wrażeń. Oba dni miały swój niepowtarzalny charakter na miarę mocnego enduro wyzwania. Okolice Stronia Śląskiego przywitały nas wręcz idealną pogodą, było słonecznie, ale nie upalnie, wiał delikatny chłodzący wiaterek – pogoda jak na zamówienie.Baza, tradycyjnie jak na zawody odbywające się w Stroniu, znajdowała się w Karczmie u podnóża Czarnej Góry.
16 lipca:
Pierwszego dnia wystartowały znane już z Mieroszowa Tropy. Tym razem wyścig na orientacje trwał tylko jeden dzień ale za to trasa i rozmieszczenie punktów kontrolnych były tak hardcore’owe że nikt nie zdołał zgarnąć pełnej puli. Ukryte gdzieś na szczytach gór, do których często nie prowadziły żadne oficjalne szlaki turystyczne i urywające się gdzieś nagle ścieżki wydeptane przez zwierzęta lub stare miejsca zwózki drewna czyniły trasę jeszcze bardziej ekscytującą.
Lecz właśnie taki sposób dobrania trasy i rozmieszczenia punktów dawał startującym swobodę wyboru swojej trasy. Zawody zaczęły się z lekkim poślizgiem i krótko po godzinie 9 zawodnicy ruszyli do punktów kontrolnych. Start wyglądał naprawdę ciekawie, ponieważ każdy z uczestników jechał do innego punktu kontrolnego przez co grupa szybko się rozdzieliła.
Faworyt imprezy i zwycięzca poprzedniej edycji Adam Tkocz, który z miażdżącą przewagą wygrał poprzednie Tropy, tutaj walczył do granicy własnych możliwości. Wynik czasowy jaki osiągnął pędząc od jednego z najdalszych punktów do mety, by zdążyć na czas zamknięcia mety już sam w sobie stanowi rekord niełatwy do pobicia. Jego wyczyn wzbudził pełen podziw wszystkich startujących i przy całkowitym poparciu reszty zawodników odrobiną wysiłku cofnęliśmy minutową wskazówkę zegara o kilka minut i tak nasz spec od orientacji w terenie, Adaś Tkocz, przekraczając nieomal prędkość światła stanął po raz kolejny na podium Tropów. Drugie miejsce zajął Kamil Kowolik. Na trzecim miejscu uplasował się Sławek Breś także startujący już w naszych zawodach. W kategorii teamowej triumfowali Maciej Łojko wraz z Rafałem Vasco. Po zakończonej rywalizacji i rozdaniu nagród uczestnicy udali się na Afterek do Hubertusa.
Podczas gdy zawodnicy walczyli dzielnie na trasie Tropów, my już przygotowywaliśmy trasę mocno oczekiwanej imprezy, czyli EMTB Lawiny.
17 lipca:
Drugi dzień był wisienką na torcie rowerowego weekendu. Kwalifikacje do startu w Lawinie rozpoczęły się tym razem bez poślizgu. Na freeride’owej trasie udostępnionej dzięki uprzejmości Parku Rowerowego Czarna Góra, zawodnicy zaczęli rozgrzewkę i walkę o miejsce, które zajmą na szczycie Śnieżnika, skąd startowała Lawina. Prawie każdy z zawodników zdążył odbyć trzy przejazdy, gdzie to czas najlepszego ze zjazdów decydował o pozycji. Około południa pierwsi easyriderzy zaczęli kierować się do schroniska pod Śnieżnikiem. Krótki postój, odprawa, kilka naleśników z jagodami wrzuconymi do wygłodniałych żołądków i ekipa rusza na szczyt.
W tej chwili chyba nic co byśmy napisali nie będzie bardziej autentyczne oddając wiernie tamte chwile, nic nie jest w stanie tak doskonale odtworzyć prawdziwych emocji szalejących od startu do mety, jak słowa kogoś kto bezpośrednio brał udział w rywalizacji. Tak więc za pozwoleniem naszego forumowego kolegi, Speediego który startował w Lawinie postanowiliśmy zacytować właśnie jego opis.
„po popasie i piwku w schronisku wbijamy się na szczyt Śnieżnika. Ustawiamy rowery według kolejności z kwalifikacji. Oddalamy się od naszych rumaków na bezpieczną odległość i na sygnał “START” biegnę co sił w plastikowych butkach po kamieniach. Kostki na szczęście nie skręciłem. Ba, dość szybko dobiegłem, sprawnie wskoczyłem na rower (siodło już było opuszczone, bieg odpowiedni wrzucony) i pocisnąłem. Po parunastu metrach wyprzedził mnie ATT a za nim jak rakieta pomknął Samolot. Nagle kątem oka dostrzegam niezłą kotłowaninę. […] Wyprzedziłem ich bez litości Tuż przed ścianką z lewej strony (ja jechałem prawą stroną) zza krzaczorów wyskoczył mi Marcin Motyka. Ściankę śmignąłem tuż za nim, ale potem mi odjechał. Ale i tak myślę sobie “jestem drugi, super!” Długo się nie nacieszyłem bo wyprzedził mnie też ATT. Wpadliśmy w końcu na trawers niebieskim szlakiem. ATT mam 20 metrów przed sobą, cisnę ile sił i utrzymuję dystans. Profilaktycznie odwracam głowę by sprawdzić, czy ktoś mnie goni i oczom mym ukazał się Karton. “Cholera” myślę. Krótki podjazd. Wypłaszcza się, więc zrzucam ząbek niżej. Nic z tego – przerzutka się zablokowała. “K…wa” myślę, bo tam Karton przeca goni a zaraz będzie zjazd. No nic, zeskoczyłem z roweru, poszarpałem się trochę z przerzutką i jadę dalej. Jest ok, oprócz tego, że Karton mnie wyprzedził. Rynną docieramy do szutrówki, dokręcam na maksymalnym przełożeniu. Zbliżam się do zawrotki o 180 stopni a tam… leży Karton. Próbował wcisnąć się ATT od wewnętrznej i polegli obaj. ATT się zebrał szybko a ja z kolei wyprzedziłem Kartona. Zaraz też dopadłem ATT – okazało się, że biedak zerwał linkę przedniej przerzutki podczas gleby […] i całą niemal trasę jedzie na młynku z przodu… Ja dalej uciekam Kartonowi po płaskiej szutrówce. Nagle skręt w prawo, tylko troszkę się pośpieszyłem, skręciłem za wcześnie i wpadłem w dziewiczy las a tam kamienie, drągi i … fiknąłem OTB. Droga była kilka metrów obok i właśnie śmignął nią Karton. Gonię go. Wypadamy na łąki, fantastyczna trasa i fantastyczna pogoń. Na jednym z zakrętów zrównuję się z Kartonem i mówię: “tniemy się do końca, nie ma zmiłuj”. Do mety pozostało już tylko kilka sekund i skubaniec wyprzedził mnie o błysk szprychy, o te wspomniane 0,22 sekundy. Ostro było, niebywała gonitwa”
Była to relacja napisana krótko po zawodach. Wydaję się że jak nic oddaje klimat i atmosferę uczciwej rywalizacji pierwszej w Polsce Lawiny. Takie ekscytujące opisy, emocjonujące wrażenia to miód na uszy organizatorów i wielka satysfakcja, która motywuje nas do organizacji kolejnych rowerowych weekendów. Należą się też podziękowania wszystkim sponsorom bez których nie moglibyśmy rozdać tylu nagród. Szczególne podziękowania kierujemy do firmy Total Bikes dystrybutora kasków Urge, Frace Polska dzięki której nasi zawodnicy wygrali sprzęt Kore oraz firmie MK Services dystrybutorowi kosmetyków rowerowych F100
Kolejne zawody już w drugi weekend września 10-11.09 w Świeradowie Zdroju