W dniach 25 – 27 maja, za sprawą festiwalu rowerowego „Joy Ride Fest”, w niewielkich Kluszkowcach pod górą Wdżar można było poczuć się jak na małym CrankWorks. Ogrom dyscyplin kolarstwa grawitacyjnego niejednego przyprawił o zawrót głowy. Przez cały weekend nie było minuty bez jazgotu hamulców, wiwatów publiczności i solidnej dawki muzyki miksowanej na żywo. Całość dopełniała profesjonalna jak zawsze konferansjerka „Rudego”.
Przed ekipą EMTB.pl, której zaproponowano organizację imprezy enduro, postawiono ambitne wyzwanie. Po kilku rekonesansach ochrzciliśmy okolice Kluszkowców mianem „beskidziego beztrasia”. Zaledwie kilka szlaków przecinających pasmo pobliskiego Lubania, zmusiło nas do zboczenia z utartych ścieżek. W myśl hasła „go grab yourself” sporą część trasy stworzyliśmy od nowa, wykorzystując znane tylko miejscowym borsukom leśne ścieżynki i ledwo widoczne na mapie ścieżki, które nie dość, że przypadły zawodnikom do gustu, to jeszcze solidnie dały im w kość.
Efektem tych poszukiwań były cztery OS-y zjazdowe, urozmaicone jak na klimat enduro przystało kilkoma odcinkami, gdzie warto było mieć dwa blaty z przodu i sporo pary w nogach by poradzić sobie z krótkim, ale wymagającymi podjazdami oraz długimi podejściami.
Niedziela przywitała startujących skwarem i podjazdem pod Lubań. Jednak żeby nie było zbyt łatwo, w trakcie zdobywania szczytu pogoda zaczęła się diametralnie zmieniać, a sam Lubań przywitał pierwszych śmiałków deszczem i gradem. Z deszczowego letargu pod wiatą, na szczycie zebranych zawodników wyrwał Kondi, który przypomniał, że z cukru nie są, a EMTB Enduro to nie zawody XC, żeby przerywać je z powodu deszczu.
Pierwszy OS zawierał w sobie większość, jeśli nie wszystko, to co nosi miano „enduro”. Zaraz na starcie słynna ścianka z Lubania z wystającymi podstępnie kamieniami, tuż za nią zakręt, gdzie rowery na błotnistym zjeździe tańczyły na boki jak dzikie rumaki. Potem jeden oddech i kawałek płaskiego, by za chwilę pocisnąć w górę pod stromą, ale krótką ściankę. Za nią na jadących czekała “romantyczna” łączka, która w pewnym momencie odbijała w zupełnie nie uczęszczany, dziki singiel. Koniec OS-u to beskidzka klasyka, kamienie, kamienie, kamienie, kamienie, korzenie, strome, kamienne schodki i w mknącym żwawo potoczku.
Po pierwszym odcinku specjalnym to co tak wybornie smakowało, trzeba było opłacić takim samym podjazdem, a raczej podejściem i ponownym zdobyciem szczytu Lubania.
Po dotarciu na miejsce było już z górki. Na startujących czekały dwa kolejne OS-y oddzielone tylko krótką dojazdówką, bez konieczności mozolnego wdrapywania się.
Dwójka spodobała się startującym jeszcze bardziej niż jedynka, bardziej dzika, zaskakująca i nieokiełznana (co widać na filmiku jednego ze startujących Bohaterów;). Prowadziła zupełnie nieznaną ścieżką, którą przygotowali specjalnie dla Was ATT i Malauch.
Trójeczka prowadziła płynną kamienistą rynną aż do samych Kluszkowców, gdzie można było odrobię wytchnąć i udać się na ostatni OS.
Czwórka jak na deser przystało była miłym zakończeniem imprezy. Prowadziła trasa pod wyciągiem A-line`em, gdzie można było wykazać się umiejętnościami wchodzenia w ciasne zakręty i opanowaniem sprzętu na specyficznych hopach.
O 17.00 wszyscy zawodnicy zebrali się pod dolną stacją wyciągu na dekorację. Były puchary, uśmiechy od ucha do ucha i aplauz publiki zagrzewanej przez konferansjera Rudego. Jako że każdy, kto ukończył zawody EMTB ENDURO, może czuć się wygranym, wśród wszystkich uczestników rozlosowaliśmy fanty od naszych sponsorów. Zawodnicy, którzy stanęli na podium odebrali plecak Vaude od HiBike.pl, kosmetyki rowerowe firmy F100 oraz kierownice Chromag od BeastieBikes. Oprócz tego wylosowaliśmy wśród wszystkich zawodników sztyce regulowaną ElGallo od 4mtbshop, kierownicę Chromag, osłonki pod łańcuch cSixx oraz wiele innych fantów.
Mało kto wrócił z pustymi rękami:)
Podsumowując impreza w Kluszkowcach to był strzał w dziesiątkę!
Zupełnie nowe i nie zjeżdżone trasy, zjazdy przy zapierających dech w piersi widokach ośnieżonych szczytów Tatr i roztaczającego się przed nimi zalewu Czorsztyńskiego oraz atmosfera feastiwalu. Wszystko to tworzyło wyjątkowy klimat, który zachęca by wracać w te rejony jeszcze nie raz, kusząc obietnicą niecodziennej enduro-przygody.
Zdjęcie pochodzą od naszych zaprzyjaźnionych fotografów Jarka Marcisza i Maćka Patrzałka, zachęcamy do odwiedzenia ich galerii.
Galeria Maćka
[nggallery id=14]
Zapraszamy na kolejne edycje naszych zawodów, najbliższe już 21 lipca w kultowym Mieroszowie