Różowy kolor, różowy smak, różowy marketing.
Wszystko się zaczęło 21 lat temu od magicznego, różowego płynu do mycia roweru. Teraz Muc-Off ma w ofercie kilkadziesiąt produktów do pielęgnacji rowerów oraz ich riderów- a może odwrotnie?. Polski dystrybutor MucOff, firma AirBike, przesłała nam do testów solidny zestaw, z pomocą którego, przez cały zeszły sezon walczyliśmy z pyłem i błotem, który zalegał na naszych rowerach. Jak wszyscy dobrze wiemy odpowiednie kosmetyki to, przy czyszczeniu naszych ukochanych maszyn, połowa sukcesu. Oczywiście można posłużyć się starym dobrym ludwikem, ale cały proces będzie bardziej czaso- i energochłonny. Po myciu oczywiście trzeba zadbać o całą ruchomą maszynerię w myśl zasady „kto nie smaruje ten nie jedzie”.
Dla większej przejrzystości w ofercie, Muc-Off podzielił pielęgnację roweru na trzy podstawowe etapy…
ETAP nr 1 – Mycie
Mycie roweru to coś, czego większość z nas najchętniej by nie robiła, licząc, że po jakimś czasie brud sam odpadnie, a rower przeistoczy się w pięknego i czystego motyla… Jednak wizja jazdy na skrzypiącym i brudnym gracie, skutecznie mobilizuje nas do walki z błotem i brudem zalegającym na naszym ukochanym rowerze. W testowanym zestawie znalazły się 3 mikstury, mające ułatwić to zadanie.
Bike Cleaner
Prawdziwy klasyk, ten wściekle różowy płyn był pierwszą bronią Muc-Offa do walki z brudem. Pamiętacie pierwsze “disordery” i reklamy na samym początku? Dokładnie za pomocą tego smaego specyfiku, Steve Peat przemieniał starego gruchota w odjazdowy bike z różowymi frendzlami na kierownicy.
Czy legenda walce z brudnym rowerem jest lepsza, od jakże popularnego Ludwika? Naszym zdaniem, tak. Może różnica nie jest powalająca, nadal trzeba machać szczotką i płukać wodą, ale z pomocą Bike Cleanera jest łatwiej i szybciej. Naszym zdaniem świetnie się spisuje do mycia hamulców. No i ten zapach gumy balonowej- można się uzależnić :)
Chain Cleaner + Chain Cleaning Machine
Następny krok do ukończenia etapu mycia roweru to przywrócenie połysku napędowi! Do tej naprawdę mokrej i brudnej roboty Muc-Off przygotował zestaw do zadań specjalnych: płyn Chain Cleaner + maszynkę do czyszczenia łańcucha Chain Cleaning Machine.
Jak się sprawdził ten duet w boju z 10 warstwami czarnej olejowo-piaskowej maziugi przylepionej do łańcucha i kasety? Odpowiedź jest krótka – po prostu świetnie!!! Przez ostatnie co najmniej 10 lat mycia swoich (cudzych zresztą też) rowerów, uważałem że nic lepiej nie czyści napędu jak płyn do mycia silników K2 + szczotka Finish Line Grunge Brush… Teraz się okazało, że Muc-Off jest lepszy pod każdym względem. Płyn jest naprawdę mocny, maszynka idealnie się trzyma na łańcuchu, zużywa mało płynu i czyście absolutnie do czysta i to naprawdę szybko! Jest to pozytywnym zaskoczeniem, ponieważ większość dostępnych na rynku maszynek do łańcucha swoim działaniem woła o pomstę do nieba. W tym wypadku MucOff, to po prostu klasa sama w sobie.
Disc Brake Cleaner
To, że wyczyszczenie klocków i tarcz hamulcowych często przywraca siłę hamowania skuteczniej od kolejnego odpowietrzania czy nawet wymiany hamulców, jest znanym faktem. Muc-Off opisuje swój Brake Cleaner niczym magiczny elixir o wręcz niesamowitej skuteczności. Niestety tym razem musimy przyznać, że różowym chłopakom coś nie wyszło. Nie dość, że Brake Cleaner nie jest ani trochę lepszy od konkurencji, to jego działanie jest fenomenalnie odwrotne od zamierzonego. Po jego użyciu hamulce hamują zdecydowanie… gorzej – ściślej mówiąc “wcale”. Po użyciu tego środka, hamulce wymagają naprawdę bardzo dokładnego wytarcia i solidnego płukania wodą i wspomnianym wyżej Bike Cleanerem.
W komplecie znajduje się również szczotka do mycia kasety i korby. Nie różni się ona od produktów konkurencji. Nie zmienia to faktu, że jest bardzo pomocna przy wydłubywaniu błota i zawiniętej trawy z kasety oraz czyszczenia korby z zaschniętego brudu. Działa i nie łysieje, a dokładnie tego wymagamy od szczotki (a dziewczyny od bikerów :P).
ETAP nr 2 – Protect and Shine
Mamy już czysty i suchy rower. Przychodzi teraz kolej na konserwację roweru – Protect and Shine. Tym razem w naszym arsenale Muc-Offa, mamy dwie duże puszki, jedną kolorową Silicon Shine, a drugą czarną i tajemniczo podpisaną „Bike Spray”. Oba spraye działają dokładnie tak samo: wypierają wodę, tworząc śliską, trwałą warstwę, która smaruje wszystko co kręci się i rusza w rowerze, zapobiegając również ponownym zabrudzeniom. Silicon Shine robi to za pomocą oleju silikonowego, a Bike Spray to PTFE, czyli znany i lubiany teflon.
Bez wątpienia, są to dwa produkty, które zrobiły na nas największe wrażenie z całego zestawu Muc-Offa. Szczególnie Bike Spray, który może nie pachnie aż tak ładnie gumą Kaczor Donald jak Silicon Shine, ale działa po prostu lepiej.
Sposób użycia ogranicza się do rozpylania spray na wszystko poza hamulcami, oponami, chwytami, klamkami i siodłem oraz przetarciu “z grubsza” miękką szmatką. Hamulce najlepiej na czas psikania zasłonić jakąś tekturą lub szmatką. Całość trwa minutę, a efekt zwala z nóg! Rysy “magicznie” znikają, lakier wygląda jak świeżo wypolerowany, nawet kolory nabierają intensywności! Jednak na efekcie wizualnym się nie kończy. Trzaski z zawieszenia nagle się wygłuszają, przerzutki działają lżej i precyzyjniej, ba.. nawet zawieszenie lepiej działa. Bike Spray to najlepszy “psikacz” na golenie widelca i damper jaki kiedykolwiek używałem. Zostawia skrajnie śliską powierzchnię, która nie zbiera kurzu i redukuje tarcie na uszczelkach.
Jakby tego wszystkiego było mało, nalożona warstwa Bike Spray zabezpiecza przed ponownym przywieraniem błota i kurzu. Niestety nie aż tak, aby magicznie przepłynąć po beskidzkiej zapychance, jednak znacząco ułatwia utrzymanie roweru w czystości, zwiększając stosunek jazdy do czyszczenia- argument nie do przecenienia!
BIKE SPRAY RULEZ
Aha i mała uwaga- jeśli będziecie używać Bike Spray w pomieszczeniu, uważajcie na podłogę. Potrafi się zrobić naprawdę ślisko!!!
ETAP nr 3 – kto nie smaruje, ten nie jedzie!!!
Rower wymyty, wypielęgnowany na wysoki połysk, pora na ostatni etap przygotowania do jazdy – smarowanie łańcucha.
W tym wypadku mieliśmy okazję testować dwa oleje. Jak zawsze, jeden z przeznaczeniem na mokre warunki- Wet, a drugi na suche- Dry. Oba w identycznych, bardzo praktycznych buteleczkach. Niby buteleczka, jak buteleczka, ale tutaj często producenci dają plamę, pakując świetny smar w ergonomiczną klapę. MucOff się postarał i jego buteleczki są takie jak być powinny- szczelna by nie zapaprać wnętrza plecaka, a wąski i długi “dziubek” pozwala łatwo i dokładnie dozować olej na ogniwa łańcucha- czego chcieć więcej?
Zawartość niebieskiej buteleczki jest rzeczywiście niebieska. Konsystencja oleju jest bardzo fajnym kompromisem pomiędzy lepkością a penetracją ogniw, dystansem na jednym smarowaniu a podatnością na zabrudzenie. Diabelsko dobry i skuteczny olej, który wbrew temu co napisane jest na buteleczce, spokojnie nadaje się również na suche warunki – uniwersalny niczym stary dobry Rolhoff, no i ten “balonowy” zapach i smak, którego nie uświadczymy w klasyku – MNIAM… !!!
W żółtej buteleczce znajdziemy olej z gatunku tych, które potrzebują paru godzin na zaschnięcie. Nakładamy grubą warstwę na łańcuch, czekamy 4 godziny i przecieramy. Całkiem dobry produkt na warunki gdzie standardowa nawierzchnia to piach i pył. Kalifornia, Kamloops, czy nasze swojskie Pomorze – tam myślę, że można docenić zalety tego, że do łańcucha nie przylepi się ani jedno ziarenko piasku. Śmiało mogą sięgnąć po niego miłośnicy cienkiej dętki i maszynek „żilette”. Na naszym górskim podwórku, często upstrzonym kałużami i przelotnym deszczem, brakuje trochę przebiegu pomiędzy smarowaniami.
Podsumowanie
Tak już na koniec musimy przyznać, że Muc-Off odwalił kawał dobrej roboty i z czystym sumieniem możemy polecić większość produktów, które przeszły przez nasze ręce. Bike Spray, czy maszynkę do czyszczenia łańcucha naprawdę trzeba mieć, natomiast od Brake Cleanera warto trzymać się z daleka.