Kurtka na rower musi sprostać skrajnie trudnemu zadaniu połączeniu przeciwnych do siebie cech. Co prawda każda aktywność w górach wymaga aby kurtka świetnie oddychała, a przy tym była zupełnie wodo/wiatroszczelna. Jednak zdecydowanie nie każdy sport to długie podjazdy, które po kilku sekundach potrzebnych na opuszczenie siodła zmieniają się w megaszybkie zjazdy. Przedzieranie się przez krzaczory, ciągłe kąpiele błotne i pranie prawie po każdej wiosennej jeździe. Do tego dochodzą jeszcze efektowne wytracanie prędkości o glebę i kamienie. Enduro to prawdziwe piekło dla kurtek uszytych z nowoczesnych membran.
Forma, materiały, pierwsze wrażanie
Przez ostatnie trzy miesiące trudy enduro musiała ze mną znosić najnowsza propozycja od The North Face do jazdy w MTB – Muddy Tracks Jacket. Jest to „budżetowa” wersja modelu Xenon Jacket. Obie kurtki to 2.5 warstwowe membranowe shelle, czy jak kto woli po polsku „szelesty”. Obie prawie identyczne, bardzo cienkie i lekkie kurtki, które zawsze znajdą miejsce w plecaku i w sytuacjach załamania pogody będą nas chronić przed przewianiem i przemoknięciem. Różnica jest w zastosowanym materiale. Xenon posiada membranę Gore-Tex Paclite, natomiast MTJ korzysta z HyVent – patentu TNF.
Niestety znów TNF jest dość tajemniczy w kwestii użytej technologii. Niestety nie poznamy dokładnych parametrów. Ok, prawda że najważniejsze jest to jak działa, ale odrobina specyfikacji czy chociaż papki marketingowej też nie jest zła. Ogólnie robiąc mały internetowy research HyVent 2.5 (czy też DT) można znaleźć informację o następujących parametrach:
Minimalna oddychalność: ok 700 g/m2/24 hrs avg Upright Cup (w sklaki MVTR ok. 25 000g/m2/24H ).
Wodoodporność: 25 psi after 20 wash cycles
Niestety na ile to dotyczy konkretnie Muddy Tracks Jacket – niewiadomo.
Masa kurtki w rozmiarze L to 350g – to już wartość realna.
Muddy Tracks Jacket została ściśle zaprojektowana do jazdy na rowerze górskim. Mamy tutaj wysoką stójkę podszytą mechatką aby nic nie uwierało pod szyją, przedłużony tył z kieszonką zamykaną na zamek, kieszeń napoleońską, wyprofilowane rękawy do jazdy „w pozycji”, odblaskowe elementy. Wszystko zostało uszyte z największą dbałością za pomocą szwów, które zostały dodatkowo podklejone. W wykonaniu nie ma się czego przyczepić. Natomiast na pewno brakuje wywietrzników pod pachami.
Wizualnie The North Face stawia na żywą, ale jednolitą kolorystykę wzbogaconą o akcenty w postaci odblaskowych pasków oraz detali przywodzących na myśl rysunki z lekcji chemii w ogólniaku. Również biała „podszewka” jest udekorowana w ten sposób.
Muddy Track Jacket leży bardzo dobrze. Stójka miło opatula szyję, rękawy są odpowiednio długie (może nawet ciut za długie) i wyprofilowane. Na rowerze całe plecy mamy zakryte. Wszystko jak najbardziej w porządku.Jedynie rozmiary są moim zdaniem ciut zaniżone. L’ka jest naprawdę spora, w klacie i w rękawach jest dużo zapasu. Osoby bardziej „przypakowane” powinny być zadowolone. Kieszonki są jak najbardziej funkcjonalne. Na jakiś batonik, czy telefon akurat jak znalazł. Całość ma wręcz niesamowite zdolności „kompresji”. Nawet bez starannego składania Muddy Tracks Jacket zajmuje bardzo mało miejsce w plecaku.
Test – burze, wiatry na grani i podjazdy w pocie czoła
Przez ostatnie 3 miesiące Muddy Track Jacket używałem w najróżniejszych okolicznościach, z burzą i oberwaniem chmury włącznie. Czasami przez cały wypad miałem ją na sobie. Zazwyczaj jednak pełniła rolę kurtki szturmowej zakładanej przed zjazdem, na wietrznej grani lub gdy pogoda się załamywała. W takiej roli spisywała się najlepiej.
W momentach gdy akurat nie miałem jej na grzbiecie to wtedy była upchana w plecaku rowerowym. Ewentualnie z małymi przerwami na płukanie wężem ogrodowym z błota, pranie i suszenie. Ogólnie kurtka lekko ze mną nie miała.
Wodoodporność w Muddy Tracks Tee jest po prostu znakomita. Śmiało można by nazwać to „wodoszczelnością”. Zarówno kilkugodzinna mżawka, jak i kilkuminutowa ściana wody nie robią na HyVencie wrażenia. Kurtka ładnie trzyma kropelki na zewnątrz a jak nawet nasiąknie to membrana nie puszcza nic do środka. Tutaj ogromny plus dla TNF, szczególnie doceniany w krainie deszczowców. Wiatroszczelność jest równie absolutna. Pełen komfort mamy zapewniony nawet w sytuacji jak hula prawdziwy fen a my jesteśmy od środka przepoceni od długiego podjazdy. Odseparowanie od warunków zewnętrznych jest tak dokładne, że już nawet w niskich temperaturach (od. 3-4C) pod spodem wystarczy tylko koszulka termoaktywna. Mamy wtedy zapewnioną dobre odprowadzanie wilgoci.
No właśnie, oddychalność. Tutaj cudów nie ma. W temperaturze od 10 do 15 °C transfer pary wodnej na zewnątrz jest wystarczający na trawers czy zjazdy. Jednak ciężkie podjazdy w takich warunkach spowodują już nasze zapocenie się i będziemy po prostu mokrzy od środka. Co prawda nadal nas nie przewiewa i wilgoci aż tak nie czuć na sobie, ale do pełnego komfortu trochę brakuje. Tutaj sytuację ratowałyby duże rozpinane wywietrzniki pod pachami. Pewnym zastępstwem dla nich może być rozpięcie szerokich rękawów, ale to już nie to. Dobrze, że chociaż kurtka przy postoju schnie od środka całkiem sprawnie.
Następna cecha to wytrzymałość na mechaniczne uszkodzenia. W MTJ zaliczyłem zarówno zniknięcie ścieżki w młodniku, przedzieranie się przez kosówkę z techniką noszenia roweru rodem z filmów o wojnie w Wietnami jak i parę szybkich szlifów o grunt. Po tych katowaniach na kurtce nie ma śladu. Właściwie, gdyby nie plama od żywicy na rękawie to wyglądałaby jak nowa. Znów nie można ponarzekać…
Najgorsze jest jednak to, że wytrzymałość na zużycie membrany i powłoki jest również bardzo dobra. Po co najmniej kilkunastu błotnych pillingach, płukaniach wężem ogrodowym, jednym praniu ręcznym w szarym mydle i zerowej impregnacji cały HyVent nie puszcza ani trochę wody do środka. Co prawda już tak ładnie nie trzyma kropelek na zewnątrz, a w miejscach które służyły za powierzchnię hamującą (czyt. rękawy i bark) nasiąkają już wodą na deszczu, ale membrana nadal nic nie puszcza do środka. Przydałoby się użyć jakiegoś impregnatu.
Podsumowanie
Ogólnie Muddy Tracks Jacket mogę śmiało polecić każdemu kto szuka kurtki szturmowej „na zjazd” lub wypadek pogorszenia się pogody. Jest skandalicznie mała po złożeniu i równie lekka. Gdy jest chłodno, ale nie leje deszcze to znacznie lepszy będzie jakiś windstopper, czy inna „bluza”. W pozostałych warunkach Muddy Track Jacket w połączeniu z koszulką termoaktywną sprawdzi się bardzo dobrze. Przypuszczam też, że jako zimowa zewnętrzna warstwa będzie jak znalazł.
Plusy:
- wodoodporność i wiatroszczelność
- niska masa
- zajmuje mało miejsca w plecaku
- wysoka stójka
- wygodny krój
Minusy:
- oddychalność mogłaby być lepsza
- brak rozpinanych wywietrzników